Stępiński: Nord Stream 2 bez EUGAL będzie rurą donikąd

14 lutego 2018, 07:30 Energetyka

Spółka odpowiedzialna za budowę gazociągu Nord Stream 2 chce latem przystąpić do realizacji kontrowersyjnego projektu. Tymczasem nawet jeżeli Rosjanom uda się terminowo zakończyć prace, to istnieje możliwość, że nie będą mogli jeszcze skorzystać z nowego rurociągu, a przez to porzucić tranzytu przez Ukrainę – pisze Piotr Stępiński, redaktor portalu BiznesAlert.pl.

EUGAL. Grafika. BiznesAlert.pl
EUGAL. Grafika. BiznesAlert.pl

Rosyjski monopolista jest zdeterminowany, aby jego flagowy projekt został ukończony w 2019 roku. Gazpromowi zależy na tym, aby kolejne wolumeny gazu płynęły do Europy z pominięciem Ukrainy jako państwa tranzytowego, która w wyniku budowy Nord Stream 2 może utracić ten status.

Problem z Nord Stream 2

Optymizm Rosjan może zostać rozwiany głównie przez Komisję Europejską, której zależy na utrzymaniu tranzytu gazu przez Ukrainę. Zamierza również rozmawiać z Rosjanami o podporządkowaniu Nord Stream 2 unijnym regulacjom. W tym celu Bruksela zamierza uzyskać od państw członkowskich mandat do prowadzenia w ich imieniu negocjacji. Moskwa przekonuje, że działania Komisji są podyktowane chęcią zablokowania projektu, mimo że Rosjanie próbują udowodnić jego ekonomiczny charakter. Tymczasem Komisja chce zapewnić realizację tego przedsięwzięcia zgodnie ze swoim prawem. W rozumieniu Gazpromu oznacza to „sabotowanie projektu”, gdyż czuje się on dobrze wyłącznie w takiej sytuacji, w której to on sam ustala warunki gry i nie musi się do nikogo dostosowywać. Te natomiast mogą ulec zmianie w momencie, gdy uda się dokonać rewizji dyrektywy gazowej i przeformułować definicję interkonektora. Wówczas całość rurociągu będzie musiała podlegać przepisom unijnym, co uderzy w interesy samego Gazpromu.

Jakóbik: Lex Nord Stream 2

Rosjanie próbują uniknąć także uderzenia Danii w budowę Nord Stream 2. Pod koniec listopada 2017 roku tamtejszy parlament przyjął ustawę, która daje rządowi w Kopenhadze zielone światło do odrzucania projektów rurociągów ze względu na zastrzeżenia dotyczące bezpieczeństwa lub polityki zagranicznej. Obowiązującym od początku roku przepisom może podlegać forsowany przez Rosjan gazociąg, przez co Gazprom będzie zmuszony do rewizji jego trasy. O ile spółka przekonuje, że duńskie prawodawstwo nie wpłynie na realizację projektu, to już zatrudniony do budowy gazociągu Allseas twierdzi, że zwiększy ono koszty budowy o 5 proc. W konsekwencji oznaczałoby to, że zamiast zakładanych 9,5 mld euro Rosjanie musieliby zapłacić o prawie 0,5 mld euro więcej. Zwiększenie nakładów na Nord Stream 2 mogłoby dla Gazpromu okazać się problematyczne. Tym bardziej, że spółka zaangażowana jest w kilka dużych projektów infrastrukturalnych (gazociągi Turkish Stream i Siła Syberii – przyp. red.), a ponadto nad Nord Stream 2 cały czas wisi miecz Damoklesa w postaci groźby nałożenia sankcji ze strony Stanów Zjednoczonych. Część z dotychczasowych partnerów rosyjskiego monopolisty przy budowie gazociągu sygnalizowało, że w przypadku nałożenia sankcji mogą wycofać się z finansowania projektu. W takiej sytuacji Gazprom mógłby nie udźwignąć dodatkowych kosztów.

Rosja chce uniknąć uderzenia Danii w Nord Stream 2

Problem z EUGAL

Na tym problemy z realizacją Nord Stream 2 się nie kończą. Gazprom może napotkać kolejne. Budowa wspomnianego gazociągu będzie pozbawiona sensu, jeżeli nie powstanie lądowa infrastruktura, która umożliwi odbiór surowca, jaki docelowo ma być przesyłany tym gazociągiem. Podobnie jak w przypadku Nord Stream 1 punkt wyjścia na niemieckim wybrzeżu ma znajdować się w tym samym miejscu, a więc z dala od istniejącej sieci dystrybucyjnej i potencjalnych odbiorców rosyjskiego paliwa. W przypadku dwóch pierwszych nitek gazociągu Nord Stream potrzebna była rozbudowa infrastruktury przesyłowej w Niemczech, dlatego też powstały gazociągi OPAL i NEL. Natomiast jeśli chodzi o Nord Stream 2, będzie to gazociąg EUGAL, którego przepustowość ma wynosić 51 mld m sześc. rocznie.

Za budowę 485 km rurociągu ma odpowiadać spółka Gascade Gastransport GmbH, której akcjonariuszami są niemiecki BASF i Gazprom, którzy posiadają odpowiednio 50,02 i 49,98 proc. udziałów. W realizacji przedsięwzięcia pomogą Fluxys Deutschland GmbH, Gasunie Deutschland Transport Services GmbH i Ontras Gastransport GmbH. Każda ze spółek otrzymała po 16,5 proc. udziałów. Gascade zachował pakiet kontrolny z 50,5 proc. udziałów. Według szacunków Gascade całość projektu ma kosztować ok. 3 mld euro.

Problemem pozostaje jednak czas. Zgodnie z założeniami w 2019 roku ma zostać uruchomiony Nord Stream 2. Do tego czasu gazociąg EUGAL będzie gotowy jedynie w połowie. Przy czym nie jest to efekt opóźnień, tylko wcześniej ustalonego harmonogramu.

Tak więc prawdopodobnie okaże się, że w 2019 roku, mimo ułożenia Nord Stream 2, Gazprom nie będzie mógł tłoczyć dodatkowego wolumenu gazu po dnie Morza Bałtyckiego. Co więcej, mało prawdopodobne wydaje się, aby Rosjanie zrealizowali zapowiadaną drugą nitkę gazociągu Turkish Stream, którym rosyjski gaz z południa miałby trafiać na Stary Kontynent. Moskwa oczekuje od Unii Europejskiej żelaznych gwarancji na odbiór surowca tą trasą, których Bruksela nie udzieliła. Wobec tego plan pozbawienia Ukrainy roli państwa tranzytowego w 2019 roku przy pomocy Nord Stream 2 i Turkish Stream wydaje się trudny do osiągnięcia. Teoretycznie każde opóźnienie w budowie bałtyckiej magistrali będzie, paradoksalnie, korzystne dla Gazpromu, ponieważ umożliwi mu dokończenie lądowej infrastruktury, która pozwoliłaby na odbiór surowca z Nord Stream 2.

Opóźnienie Nord Stream 2? Opóźnienie EUGAL?

Do budowy lądowej odnogi Nord Stream 2 zachęca również niemieckie stowarzyszenie operatorów FNB Gas. W opublikowanym wczoraj komunikacie poinformowało ono o rozpoczęciu dyskusji na temat planu rozwoju sieci na lata 2018–2028. Przewidziano w nim 7 mld euro na inwestycje, które mają przyczynić się do zapewnia bezpieczeństwo dostaw gazu do Niemiec w przyszłości. W załączonym do komunikatu 195-stronicowym dokumencie wśród proponowanych projektów wymieniony został EUGAL. W tym kontekście należy przypomnieć, że w lipcu ubiegłego roku Federalna Agencja ds. Sieci (Bundesnetagentur) zapowiedziała rewizję planu rozwoju infrastruktury gazowej do 2026 roku. Jak informował BiznesAlert.pl, w propozycjach zmian podkreślono, że realizacja pięciu inwestycji związanych z budową Nord Stream 2 powinna zostać wstrzymana do czasu wydania ostatecznego pozwolenia na ułożenie wspomnianego gazociągu, którego Nord Stream 2 AG nadal nie otrzymał. Wówczas przedstawiciele Agencji zwracali uwagę, że infrastruktura przesyłowa w Niemczech powinna być rozwijana wyłącznie w przypadku, gdy jest to konieczne i bezpieczne oraz nie będzie się wiązało z dodatkowymi kosztami po stronie odbiorców.

Jakóbik: Niemcy wciskają pauzę w sprawie Nord Stream 2

Niemniej jednak potencjalne opóźnienia Nord Stream 2 mogą wpłynąć na realizatorów EUGAL. W ubiegłym roku w liście do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera Gascade wraz z kilkoma innymi operatorami sieci przesyłowej podkreśliło, że opóźnienie w realizacji Nord Stream 2 będzie miało negatywne konsekwencje. Według nich, jeżeli nowy rurociąg przez dno Bałtyku „zostanie potraktowany inaczej niż pozostałe projekty infrastrukturalne”, może to stworzyć wątpliwości prawne w przypadku przedsięwzięć realizowanych w przyszłości. W tym kontekście podkreślono, że właśnie pod kątem budowy EUGAL operatorzy zainwestowali w rozbudowę infrastruktury ok. 3–4 mld euro.

https://biznesalert.pl/wojcik-eugal-czyli-pieta-achillesowa-nord-stream-2/

Dla Gazpromu liczy się przede wszystkim możliwość sprzedaży gazu, najlepiej w oparciu o umowy długoterminowe, które zapewnią mu stały rynek zbytu. W nowych realiach rynkowych Rosjanie będą musieli bardziej elastycznie podchodzić do swoich kontrahentów w Europie. Chociaż spółki znad Odry (E.ON i Uniper) są zaangażowane w realizację Nord Stream 2 i przekonują o opłacalności tego przedsięwzięcia, to możliwe jest jego opóźnienie. Jeżeli do niego nie dojdzie, projektowi może zaszkodzić późniejsza realizacja EUGAL.